niedziela, 19 maja 2013

First 0.01 - I'm gonna kill this motherfucker

Nowy Jork 26 sierpnia, 2013

- Zgubiłaś się? Nowy Jork jest niebezpieczny nocą. - Lucy usłyszała głos zza pleców kiedy przechodziła przez most Brooklyński w krótkiej sukience, wracając z imprezy.



- Mmmm gorąca, ciekawe ile bierze. - Starszy mężczyzna trącił łokciem swojego towarzysza opierającego się o barierkę.

Brunetka przyspieszyła kroku, chciała jak najszybciej znaleźć się w domu.
Jej ręce zaczęły się pocić, kurczowo ściskając w lewej dłoni telefon.
Kiedy znalazła się w pełni oświetlonej, żywej części Brooklynu poczuła się bezpieczna.
Rozluźniła ramiona, zwalniając tępo. Przeszła koło grupy chłopaków, na oko w jej wieku, palących papierosy, wymieniając pieniądze i towary. Gęsia skórka ogarnęła jej całe ciało. Minęła zakręt, doszła do małego salonu fryzjerskiego, przystanęła oceniając sytuację, była blisko Times Square, co było równoznaczne z wielkim tłumem nawet w środku nocy. Odetchnęła z ulgą, wyciągając z małej torebki paczkę Black Devil'ów, odpaliła papierosa i zaciągnęła się czekoladowym smakiem. Wolno wypuściła dym z ust kolejny raz zaciągając się używką. Przystanęła w ciemniejszym i cichszym miejscu gdzie ludzie nie mogli jej zobaczyć ale ona ich mogła. Spokojnie dokończyła papierosa, opierając głowę o budynek z czerwonej cegły. Zamknęła oczy by uporządkować kilka myśli, a kiedy je otworzyła.
Jakiś mężczyzna, brodaty na oko 40 latek wciągnął ją głębiej w zaułek, chciała krzyczeć ale przyłożył jej do ust gazę z morfiną. Usnęła...

Ocknęła się wśród kubłów na śmieci, leżała swobodnie przykryta workami foliowymi wypełnionymi jakimś gównem. Zrzuciła z siebie worek, przypominając sobie wydarzenie z nocy. Jej sukienka była rozdarta na brzuchu, nie miała bielizny, ale torebka z telefonem, portfelem i kluczami nie ucierpiała. Lucy zaczęła płakać rozmazując swój imprezowy makijaż. Kuśtykając wyszła z zaułka na Times Square, chciała szybko zatrzymać taksówkę, ale każda omijała ją nie zwracając na Lucy uwagi.
Zdesperowana dziewczyna chciała przejść przez ulicę, nie zważając na brak przejścia dla pieszych, wkroczyła na jezdnię, taksówkarze trąbili więc Lucy pokazała im środkowy palec, wtedy wpadła na maskę Porsche Cayenne z 2012 roku, kierowca zatrzymał się i wysiadł z samochodu.
Zamiast pomóc potrąconej i zgwałconej Lucy rzucił się na nią.
- Jak chodzisz głupia suko? Chcesz stracić życie? Co w ciebie wstąpiło, przejście dla pieszych jest 100 metrów dalej, myślę że twoja dupa dałaby radę tam dojść. Tania dziwka. - jego wrzaski zainteresowały przechodniów i taksówkarzy którzy spluwali na Lucy przez otwarte okna.

Dziewczyna znów nie wytrzymała i wybuchła płaczem, siniak na jej policzku robił się bardziej fioletowy i widoczny.
- Ludzie krzywdzą. - Tylko to umiała wydusić z siebie dziewczyna, poniżana przez tabun kierowców.
Nieznajomy kierowca Porsche podszedł do niej i wziął ją na ręce, rzucił ją na przednie siedzenie, odpalił maszynę, wciskając gaz i pędząc nie wiadomo gdzie.

- Powiesz mi co ci się stało? - Zapytał wyraźnie poirytowany chłopak.
- Jakie to ma znaczenie? - załkała brunetka.
- Wyświadczam ci przysługę, wiozę cię moim samochodem, może okazałabyś chociaż odrobinę wdzięczności, mała suko?
- Nie prosiłam o to. - Jej ton głosu był pełen cierpliwości i cierpienia.
- Co ci się stało do kurwy nędzy!
- Chuj ci do tego, wysadź mnie! - wrzasnęła Lucy przez łzy które wciąż spływały po jej policzkach.
- Nie, kurwa, jedziesz ze mną.
- Zatrzymaj się, proszę. - Jej ton zmienił się na błagalny. - Boję się...- kontynuowała.
- Nic ci nie zrobię, chce ci tylko pomóc, idiotko.
- Ja dziękuję za taką miłą pomoc, wysiadam. - Szepnęła chwytając klamkę.
- Nic z tego suko, zablokowane.
- Błagam, zostaw mnie. Chcę umrzeć. - znów pękła, a łzy ogarnęły jej twarz.
Chłopak zatrzymał samochód i wysiadł okrążając go, po czym otworzył drzwi ze strony Lucy.
Bez słowa przytulił ją i zakołysał jej kruchym ciałem, dziewczyna zadrżała.
- Nie bój się, nie skrzywdzę cię. - szepnął jej we włosy.
- Zaopiekuję się tobą. - dodał.

30 minut później Lucy obudziła się sama w wielkim łóżku, w ciemnym pokoju. Kiedy wspomnienia z poprzedniej nocy wróciły, po jej policzkach popłynęły łzy, a płacz przerodził się w histerię.
- Shhhhh już dobrze kochanie. Jesteś bezpieczna. - Szatyn który jeszcze przed sekundą stał w drzwiach, trzymał w uścisku drżącą brunetkę.
Kołysał jej ciałem by się uspokoiła, jej płacz ucichł a powieki zrobiły się cięższe. Chłopak zaczął nucić jej żydowską kołysankę.
- 40 letni oblech mnie zgwałcił. - znów wybuchła płaczem.
Uścisk rąk szatyna zacieśnił się a on westchnął głośno.
- Zabije skurwysyna.

_______________________

no to pierwsze koty za płoty, jutro kolejny, więc do następnego :*

11 komentarzy:

  1. Omg to jest swietne.! Czekam na nastepny dodawaj jak najszybciej:D

    OdpowiedzUsuń
  2. I jesli chcesz moge polecac tw glog innym czytelniczkom:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale świetne ;)
    I do tego z moją ulubioną aktorką ♥
    Mogła byś mnie o nowych informować na tt @TeleDul ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, będę informować. Do następnego x

      Usuń
  4. Cudowne opowiadanie. Powodzenia w tłumaczeniu :) @paulineesk

    OdpowiedzUsuń